Obudził się,niewyspany. Szczęście,że była sobota,więc nie trzeba było iść na lekcje. Otworzył oczy...Ah,tak. Impreza,alkohol,zapach Whisky po całym Pokoju Wspólnym. Nie było Puchonów ani Krukonów. Pewno wstali i poszli do dormitorium. Obok niego była Ann,jeszcze spała,oparta,o niego. Delikatnie wstał z kanapy,nie budząc dziewczyny. Poszedł do dormitorium.
Wziął ubrania,bieliznę i szlafrok. Postanowił wziąć prysznic i ogarnąć twarz.
Po 10 minutach wyszedł z łazienki,wyglądał,jak normalny człowiek. Nowe ubranie,czysta twarz i zmyty zapach alkoholu. Była 07:30,więc pomyślał,że obudzi przyjaciół na 8 :00.
Nie wiedział,co porobić. Nie chciało mu się czytać,więc posprzątał pokój za pomocą zaklęcia. Wszystkie rzeczy leciały w stronę szaf,kufrów i półek.
Coś mówiło mu,żeby spojrzeć na mapę. Rozsądek? Ale po co? Dlaczego miał zaglądać? Lepiej wiedzieć,niż żałować. Szepnął " Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego" i na mapie zaczęły pojawiać się linie i kreski.
-O nie ! Na Merlina ! McGonagall tu idzie ! - wykrzyknął,wystraszony.
***
Ktoś krzyknął. Poczuła wielki ból głowy,wszystkich części ciała. Przebudzała się... Wczoraj... Aha,impreza,alkohol,taniec i James. Czekaj... Ona z nim tańczyła?! Na oczach wszystkich ?! Nawet ich "przyjazne" rozmowy były podejrzane,a co dopiero taniec i wspólne picie Piwa i Whisky! Jednocześnie,było jej ciepło,choć nie słyszała trzasku palącego się w kominku ognia. Mimo,że było jej już trochę niewygodnie,wolała tak zostać.
Powoli otworzyła oczy.
Zauważyła przed sobą kominek,parę kroków od niej, w którym nie palił się już ogień. Musiała siedzieć na fotelu. Ale skąd, to ciepło,skoro Słońce powinno być z przeciwnej strony kominka,najwyżej oświetlając tył fotela ? Odkręciła głowę i spojrzała na ....
- Potter - szepnęła. Gdyby mogła,to krzyczałaby,ale ból głowy jej na to nie pozwolił.
James obudził się,jakby czekał tylko,na wymówienie jego imienia.
- Na Merlina... Moja głowa...
- Potter,co wczoraj było? Nic,a nic nie pamiętam.
- O Liluś... - zauważył ją.
- Nawet nie próbuj - ostrzegła.
Zeszła z Jamesa,kierując się dormitorium. Gdzieś miała chyba tabletki,na kaca,oczywiście magicznego. Zobaczyła Remusa,bladego,jak ścianę. Oczywiście Potter za nią poszedł,więc i on spojrzał pytająco na niego.
- Ona....Ona tu idzie ! - Remus krzyknął - Szybko,trzeba sprzątać,wszystkich wysłać do dormitorium,na kaca tabletki....
- Błagam,ciszej - wyszeptali "pijacy" - Kto idzie?
- McGonagall !
- Na Merlina !
- Lily,masz tabletki na kaca ? -spytał Luniek, gdy kiwnęła głową,dodał -weź je,wszystkich obudzimy. Zresztą też weźcie. Ja spróbuję tu posprzątać.
Weszła z Jamesem do dormitorium( on musiał iść przez przejście,żeby z nią wejść ).
Gdy podała mu tabletkę i szklankę wody,spojrzał na nią z wdzięcznością i od razu połknął lek. Ona też wzięła lekarstwo.
-Idziemy.
- Spokojnie. Mamy trochę czasu... -zamruczał.
-Chodź,przecież McGonagall tu idzie !
Spojrzała na niego,oburzona,wyszeptując po drodze"Ty masz zniszczoną reputację u niej,ale ja nie mogę sobie, na to pozwolić".
Remus doprowadził pokój do stanu używalności i zaczął budzić Gryfonów. Poszli pomóc mu.
- Jak Meadowes się budzi?
- Ją budzimy zawsze dziesięć minut przed czasem,bo nie wstanie, inaczej. Chyba,że McGonagall... Ja spróbuję - rzekła,uśmiechając się chytrze.
- Dor,słońce!
- Lilka? Daj Ty mi spokój,kobieto.
- Ale Syriusz z McGonagall biorą ślub !
- CO? - Meadowes wyskoczyła z kanapy,powodując,że Syriusz padł na sofę,jak długi,a ona leżała na podłodze - Naprawdę? Kto jest druhną? Czemu ja nic o tym nie wiem?!
- McGonagall tu idzie !
Wystraszona Dorcas wzięła tabletkę i poszła dobudzać innych,z lekami w dłoni.
- SŁUCHAJCIE,MCGONAGALL TU IDZIE. WSZYSCY DO DORMITORIÓW,UDAWAĆ,ŻE ŚPICIE,LUB ZASNĄĆ. CZYTAĆ KSIĄŻKĘ,BYLE CO !
Parędziesiąt głów skierowało się do dormitoriów,jak stado słoni.
- Zdejmij zaklęcie wyciszające - szepnął Lunek.
- O. No tak- mruknął Rogaś.
***
- Uff. Luniek,dobrze,że zaglądnąłeś do tej mapy. Taki szlaban byśmy dostali,nie ma co.
Lily,Dorcas,Ann siedziały u Huncwotów. Minęło jakieś pół godziny,po przyjściu na zwiady profesorki. Wszystko obyło się spokojnie. Wszyscy byli w dormitorium,nie było ani śladu butelek,zapachów alkoholu.
- Ja już idę,do zobaczenia - powiedziała Lil,wychodząc.
- A ja pójdę na spacer - Rogacz poszedł za Rudą.
Gdy wyszli,była jakaś minuta ciszy.
Dor spojrzała na Blacka,a on skinął głową. Gestem dłoni,Syriusz zaprosił ich na swoje łóżko. Zwykle nie zapraszał tam na jakieś zebrania,ale dla Rogacza mógł zrobić wyjątek.
Jedyny wyjątek,który może zmienić mu życie.
Na lepsze,czy gorsze?
Usiedli,a szatynka zaczęła :
- Już szósty rok,Rogaś stara się o Lil. Z jakim skutkiem? Każdy wie,zna na pamięć. Wczoraj na imprezie,jeszcze świadomi...
- My też chcemy wam coś powiedzieć - powiedział Lunatyk.
- Chcemy zeswatać ich - powiedzieli na raz,nie owijając w bawełnę.
I wybuchli śmiechem.
***
Hej :*
Przepraszam Was,strasznie mało napisałam. Krótki odcinek czasu minął :\
Bez bicia mówię,że jestem mega niezadowolona z tego rozdziału.
Przepraszam, za jakiekolwiek błędy,piszę to ledwo przytomna
To mieszanie,które mam zamiar zrobić... Nie obmyśliłam nic,cały czas szkoła ;__;.
Cały czas mam poprawki,kartkówki. Nawet najlepsza pani od angielskiego nam ustala termin kartkówki.
Zmieniłam szablon,bez większego problemu :) Dopasowuję piosenki i cały czas szukam tych nieznalezionych,choć parę jest.
Dziś miałam występ na koncert charytatywny,jak zwykle nerwy.Lekcje ogarnęłam o 21 :(
Zmęczona, wysyłam buziaczki :*
Przepraszam, że dopiero teraz, ale praktycznie nie miałam styczności z komputerem. Pierwsza myśl jak załadowała mi się strona to "BOŻE, JAK TU CUDOWNIE!" Ten szablon jest genialny. Kolorystyka taka ładna delikatna i ten kontrastujący bordowy kolor, który ja sama uwielbiam! O nagłówku już nie wspomnę, bo nie znam słów by go opisać!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, trochę krótki i można by powiedzieć chaotyczny, wszystko za szybko się dzieje. Brakuje mi tu McGonagall. Fakt, że przyszła nie jest zadowalający, chciałabym przeczytać jak ona ich sprawdziła, co mówiła - rozumiesz?! I jeszcze jedno, nie wiem czy to błąd bloggera, czy może nieumyślna usterka, ale ta przestrzeń na samym końcu (między rozdziałem, a podpisem) jest bardzo nieestetyczna i mnie osobiście razi.
Czekam na więcej i zapraszam do siebie! :)
Bardzo dziękuję ;)
UsuńTeraz,kiedy mam bardzo mało czasu,z powodu nauki mam bardzo mało czasu na bloga. Nie napisałam rozdziału jeszcze,dlatego dodam go najprawdopodobniej 30 stycznia,w urodziny Lily ;)
Też mi się wydaję,że nie wyszedł dobrze. Dodałam go,nawet nie sprawdzając dokładnie błędów. Cały czas,a to jadę do babci,to na zakupy,do szkoły -,- "
Muszę przeżyć do ferii,które będą dopiero 17 lutego :\ Oczywiście,ten tydzień będzie chyba najcięższy. Do piątku mają wystawić oceny,więc poprawy,poprawy i jeszcze raz poprawy,ale już niedaleko ;)
Co do tej przestrzeni,to sprawa bloggera. Ostatnio tylko mu w głowie figle :)
Dziękuję,jeszcze raz ;)
Chętnie wpadnę i pozdrawiam :)