wtorek, 4 marca 2014

5." Jak to się stało ? " - czyli pierwsze podejrzenia

- Dobra,Ann dopisz do tej kartki - szatynka wyciągnęła w jej stronę papier. - ich dodatkowe,ostatnie spotkanie,czyli dzisiaj u McGonagall na lekcji - uśmiechnęła się wrednie. - kiedy się przesiadłyśmy.
- To jest nienormalne - westchnął Lunatyk,gubiąc się we własnym łóżku,na którym były parędziesiąt kartek. A wszystko dla Lily i Jamesa.
- Luniek? Znasz inny sposób? Oni są tak uparci,że bez nas nie dadzą sobie rady - Black też był zmęczony,ale miał motywację. W końcu James będzie szczęśliwy,a Ruda... ?
 Ruda też się przekona,a jak nie,to on się tym zajmie,sam. Jak na Syriusza Blacka przystało.
- No niby nie,ale to nie jest w porządku. Zwłaszcza wobec Lily - odpowiedział. - Ale masz rację,to chyba jedyny sposób.
- Co robi James?
    Syriusz podszedł do łóżka Rogacza i wyciągnął spod jego poduszki pergamin. Dziewczyny nie bardzo rozumiały,jak się dzieje,że ten pergamin staje się mapą,że widzi się na nim osoby,ale nie wnikały w to. W końcu nie taki był ich cel misji. Czuły,że kiedyś Huncwoci przyznają się,jak jest z mapą.
- Lata jeszcze. Jest przy stadionie Quidditcha.
- Mam dziwne przeczucie,że stanie się coś dziwnego,ale nie wiem co - powiedziała Ann.
- Ej,no ! Koniec leniuchowania,bierzcie się do roboty. Też się jakoś inaczej czuję. Pewno to przez adrenalinę - rzuciła Meadowes,kończąc tym ten temat.
  * 15 minut później*
- Czas się zbierać. Jeszcze zaczną coś podejrzewać - Ann zawsze była punktualna. Pilnowała czasu i umiała nim dysponować.
- Kto zacznie coś podejrzewać ? - zapytał z huncwockim uśmiechem James,pojawiając się w pokoju. W dłoni trzymał miotłę,a jego włosy były poczochrane,bardziej niż zazwyczaj. Jego ubrania były lekko ubrudzone,najwyraźniej podczas schodzenia z miotły.
    Pogoda robiła się coraz gorsza. Padał deszcz,powodując błoto. Uczniowie chodzili już w czapkach i szalikach,bo nikt nie chciał być chory.
    Wszyscy poza Dorcas,wystraszyli się. Oznaczałoby to,że zostali zdemaskowani.
- Co? Chyba ci się pomyliło. Chodziło mi, że muszę popodlewać rośliny. Strasznie się u nas szybko suszą. A,no zapomniałabym,Remus to jak,masz tę książkę? - Szatynka była urodzoną aktorką. Umiała chować emocję,wkładać maskę obojętności. Podczas,gdy wszyscy odetchnęli z ulgą,puściła im oczko tak,żeby Potter nie zauważył.
- Tak. Poczekaj,chyba mam w kufrze - Lupin po chwili podał książkę.
- Dzięki.
- Wybaczcie,ja idę po prysznic - puścił im oczko i zniknął za drzwiami,razem z ubraniami.
Wszyscy westchnęli z ulgą.
-  Na Merlina - wyszeptał Lunatyk. - Jak dobrze,że jesteś super aktorką.
- Dzięki - wyszeptała.
- Pa - Dziewczyny dały chłopakom po buziaku w policzek,a Dor potem głośno dodała:
 - Okej,my lecimy. Dobranoc !
- Cześć.
***
 - Ciszej,Dor,ciszej ! - wyszeptała Ann,wchodząc za Meadowes do dormitorium.
    Było już późno. Cały zamek spał,no prawie. W Pokoju Wspólnym Gryfonów,świeciły tylko resztki przygasającego ognia,dając wrażenie lekkiej,czerwonej poświaty. Panował lekki półmrok.
 - Próbuję,ale to nie jest  łaaa... ! - Meadowes runęła przed siebie,potykając się o szpilki,które miała włożyć,na wizytę do Huncwotów. - Na Merlina ! Auu.... Ann,pomóż mi. Nie dojdę do łóżka,kostka za bardzo boli - szepnęła Dorcas.
- Wszystko dobrze? - zapytała,pomagając dziewczynie iść.
- Chyba ją skręciłam... Auu...
     Dopiero teraz zauważyły karteczki  od Lily. Pożegnały się,a Ann poszła do swojego łóżka,spać.
***
 Obudziły ją promienie porannego słońca. Ah,te niedzielne poranki. Nie chciała wyjść z łóżka; było jej tak ciepło,wygodnie i miło. Poleżała jeszcze niecałe 10 minut i niechętnie wyszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic,czując miłe kropelki na jej ciele. Szybko wysuszyła włosy,umyła twarz i zęby,a potem ubrała się w czarne rurki i czerwoną bluzkę. Spojrzała w lustro. Szepnęła " Wave",a wtedy jej włosy stały się lekko pofalowane. Stwierdziła,że nawet ładnie wygląda i wyszła łazienki.
     Spojrzała na swój zegarek - czerwony pasek i biało czarna tarcza zegarka - który wskazywał
06 : 45. " Niech dziewczyny się wyśpią" pomyślała,siadając na łóżku z książką. Dostała ją na urodziny,ale była tak gruba,że nie miała czasu jej skończyć. W końcu w tamym roku zdawali SUM-y i nie mieli czasu na przyjemności. Otworzyła "Fashion and Beauty Witches" i zaczęła czytać.

Kategoria : Fryzury
  W świecie Czarodziejów,istnieją osoby,które mogą zmieniać swój wygląd w każdej chwili. Jeśli chcą,mogą zmienić wielkość nosa,czy kolor włosów. Nazywane są Metamorfomagami. Nie da się nauczyć tej umiejętności. Z nią można się tylko urodzić,a jest takich osób bardzo mało. Przy silnych wstrząsach emocjonalnych może dojść do zaniku umiejętności,co sprawia,że częściowa,a nawet całkowita zmiana wyglądu nie jest możliwa.    

                              zdj : red.Proroka Codziennego,1974 Bella Bones,jedna z Metamorfogów;




  Osoby,które nie są Metamorfogami,także mogą zmieniać swoje fryzury.
  Istnieje dużo zaklęć,które pomogą zmienić stan włosów. Najpopularniejsze to :

- Wave ; powoduje,że włosy stają się lekko pofalowane. Działa od razu,od wypowiedzenia zaklęcia.

                                      

                                                  Włosy falowane ;




-  Simple ; Włosy stają się proste. Zaklęcie zaczyna szybko działać.



                                                                       Włosy proste ;



 - Iroquois ; Włosy zaczynają wyglądać jak irokez. Stają lekko,wyglądając jakby ktoś wziął je na żel. Niestety,utrzymuje się przez krótki czas.



                                                      Włosy na "irokezie" ;

    Jeśli włosy nam się nie spodobają,można  przywrócić do wcześniejszej fryzury dzięki zaklęciu "Return".


    Zamknęła książkę. Tak spodobały się jej ilustracje,że oglądała je dłużej,niż czytała. Znów spojrzała na zegarek,który wskazywał już 07 : 20. Wiedziała,że przez Dorcas pewno spóźnią się na śniadanie,a na lekcje będą biegły w pośpiechu.
- Ann?  - potrząsnęła jej ramię. Dziewczyna otworzyła oczy,ale od razu je zmrużyła.
- Co jest,Lily ? - zapytała sennym głosem. Po chwili podparła się łokciami i zapytała : - Która godzina?
- 07.20. Postanowiłam,że dzisiaj w spokoju zjemy śniadanie. Leć do łazienki,a ja obudzę Dorcas i naszykuję z nią ubrania,ok?
- Ok,dzięki - uśmiechnęła się. - Ładne włosy.
- Och,dzięki - zaśmiały się,a Smith skierowała się do łazienki.
  Ruda zwinnie podbiegła do łóżka Meadowes. Rozsunęła,wielkie czerwone kotary i spostrzegła zza kołdry tylko włosy i twarz.
- Dorcas? - spróbowała delikatnie,wiedząc że to jednak nie pomoże.
- Daj mi spokój,nigdzie nie idę,na żadne zajęcia - mruknęła i odkręciła się na drugą stronę.
-Proszę....
- NIE,daj mi spać...
- Obiecuję,że yyy... pomogę ci w pracy na eliksiry - powiedziała proszącym głosem,robiąc wielkie oczy.
- Serio ? - podniosła głowę,wiedząc że Lily nigdy nie składa obietnic,żeby ich potem nie spełnić.- Już,już idę ! - wstała,ale od razu padła.
- Wszystko ok? Co jest?
- Au... Wszystko przez te buty...
- Wiedziałam,że przez ten bałagan zrobisz sobie coś - przerwała Lilka. - Pokaż...  Na Merlina,napuchła bardzo...
***
- Oj przestań Syriusz,dam sobie radę,przecież nie mam złamanej nogi - upierała się bezskutecznie - Blaaaack,zostaw mnie !
- Nie ma mowy ! A może złamałaś tę kostkę? - Black uśmiechnął się szyderczo i wykorzystywał szansy.
  Po śniadaniu,spowolnionym przez kostkę Dorcas,poszli szybko do Skrzydła Szpitalnego. Właściwie,wszyscy poza szatynką szli. Black uparł się,żeby ją nieść. Dziewczyny z fanclubu Blacka chodziły wściekłe,lub w łzach ( i śmiechu i smutku ).
- BLACK ! ZOSTAW MNIE! - ryknęła,wyrywając się. Niestety,chłopak miał mięśnie i nie dał jej wyjść. -Dziewczyny,pomóżcie mi! Gdzie jest damska solidarność? - zapytała,zrozpaczona.
- Ale myślisz,że my będziemy cię tachać? - zapytały dziewczyny,kładąc się ze śmiechu.
     W połowie drogi,Dor też była już uśmiechnięta.
- Ile ty ważysz? - Westchnął teatralnie zmęczony Black.
  Dorcas nachyliła się i skłamała mu na ucho ("Ej! W towarzystwie się nie szepcze! " ) ile waży.
- Na Merlina,jaka ciężka,otwierajcie te drzwi - Łapa podrzucił dziewczynę na rękach,a ona pisknęła,śmiejąc się.
   James otworzył drzwi,przepuścił dziewczyny,łapiąc wzrokiem uśmiechy Lilki i Ann. 
- Dzień dobry,pani Pomfey! - zawołała Lily,a potem reszta
- Dzień dobry,dzień dobry. Co się... - widząc zdziwione spojrzenie pielęgniarki Dorcas na rękach Blacka,Ann pośpieszyła z wyjaśnieniami :
- Przewróciła się,nie może chodzić. Najprawdopodobniej ma coś z kostką,ale dokładnie nic nie wiadomo.
- Dobrze - pielęgniarka podbiegła do pacjentki,dotykając stopę. - Boli cię,tutaj?
- Auu...Tak,boli.
- Dorcas,jak to się właściwie stało? - zapytała Ruda,ale nie usłyszała odpowiedzi,bo pojawiła się lekarka i zawołała :
- Co wy tu robicie teraz? Za chwilę pierwsza lekcja !
- O o !
- Dziewczyny chodźcie! - zawołali Huncwoci,podczas gdy dziewczyny żegnały się z Meadowes.
- Już !
   Biegli całą drogę. Dyszeli zmęczeni,w końcu od sali transmutacji,a SS jest daleka droga. Zatrzymali się przed drzwiami,z nieciekawymi minami.
- Kto otwiera?
________________________________________________________________________________

 Hej i czołem :)
 Przepraszam,notki nie było ponad miesiąc. Niedawno się ogarnęłam i kończyłam tą notkę,tak wooolno :\ Strasznie słaba wyszła,ale ocenę pozostawiam Wam :) Skończyły się ferie,więc powinnam mieć siłę,żeby się uczyć. Ja niestety nie wypoczęłam,za dużo mam spraw,żeby ogarnąć się trochę :\
  Dobrze,że ten semestr jest krótszy :D
 Wpadłam na pomysł,żeby pisać pamiętnik Łapy :) Jak ogarnę troszkę swoje życie prywatne, i znajdę czas,na pewno o tym pomyślę :) W sumie,to podoba mi się ten pomysł,opisać jego relacje z rodzinami,z Jamesem i dziewczynami... Chodzi mi o czas przed,w i po Hogwarcie :))
    Przepraszam za błędy,nie mam siły sprawdzać. Na rano mam do szkoły,więc trochę niewygodnie jest xd  Idę spać już,mega późne dobranoc :)
      Pozdrowienia i buziaki :*
  Klaudia

1 komentarz:

  1. Dziewczyno weź się w garść i dodaj coś, bo nie mam co czytać!

    OdpowiedzUsuń