niedziela, 5 stycznia 2014

1. W drodze do domu

Nikt nie lubi końca wakacji. Powód jest dość jasny : szkoła ! Znowu dziesięć miesięcy męczarni. Prace domowe,referaty,jednym słowem nauka. Zasypianie po trzeciej, z powodu sprawdzianów. Mugole myślą,że każdy uczeń,jest nieszczęśliwy z powodu września. Lecz, to nieprawda. Uczniowie Magii i Czarodziejstwa Hogwart, są przeszczęśliwi ! Na całe dziesięć miesięcy, jadą do szkoły. Mimo nauki,kochają, to miejsce. Zwłaszcza,rudowłosa dziewczyna,leżała na łóżku,niecierpliwiąc się. Odliczała już godziny.
- Lily ! Chodź na kolację ! Po drodze zawołaj też Petunię i tatę -zawołała mama,z dołu
- Dobrze ! - odkrzyknęła Ruda,wstając z łóżka.
Wyszła ze swojego pokoju. Poszła na przeciwko zamkniętych, przed chwilą drzwi. Zdecydowała się,że najpierw pójdzie do taty,potem do Petunii. Zapukała i usłyszała ciche :
- Proszę.
Otworzyła drzwi i weszła.

Pokój był urządzony w kolorach brązu. Brązowe ściany,obwieszone były rodzinnymi fotografiami. Na prawo, od drzwi był duży regał, wypełniony książkami,tomami. Niedaleko była kanapa,na której siedział zaczytany tata Lily,pan George Evans. Był szatynem,o zielonych oczach,o odcieniu podobnym do odcieniu oczu Lily. Pracował, tak jak matka Lily i Petunii, jako nauczyciel matematyki,tyle że jego żona była polonistką. Dalej,przez okno,było widać zachwycający zachód Słońca. Na lewo stało biurko,zawalone papierami. Była też lampka i krzesło. Pokój był malutki,ale bardzo przytulny. I rodzinny.
- Tato,już kolacja.
- Już? Ale się zaczytałem... Bardzo dobra książka. Dobrze,już schodzę.
Uśmiechnęła się,a on odwzajemnił gest. Wyszła i poszła do pokoju Petunii.
Zatrzymała się przed drzwiami. I zapukała.
- Tuniu,już kolacja. Schodź - powiedziała.
-Dobra,dobra ! Idź już, Dziwolągu. Za chwilę, przyjdzie Vernon,więc spadaj.
Zamknęła drzwi.
Zapomniała o jego wizycie. Dlaczego się zwodziła? Zawsze myślała, że zakończą ten konflikt. I znowu ! Po co dawała sobie złudną nadzieję? Pamiętała,kiedy była młodsza. Siostra plotła jej warkocze i kłosy. Zaraz przypominała sobie o Severusie. Samo wspomnienie bolało. A kiedy widziała go w Hogwarcie! Pamiętała,jak nazwał ją... Ledwo wymawiała, to słowo. Tak, jej przyjaciel,jej Sev nazwał ją... nazwał ją szlamą. Serce jej pękło,na miliony kawałków. Miała w głowie,jego uśmiech,który był kpiarski,nieczuły i oziębły. Co z nim się stało? Kiedy trafił do Slytherinu,oddalili się od siebie.

A James? Obronił ją,niepotrzebnie. Jakby,chciał ochronić ją przed złem, tego świata. Nasuwało się jej pytanie : dlaczego, to zrobił? Może nienawidził śmierciożerców? Chronił mugolaków,jak jego ojciec,Charlus? Czy z... z miłości?! Lily,opamiętaj się - mówiła, w myślach - on chcę się mną pobawić,jak zabawką,jak lalką. Potem ją zostawić. Mieć ją w swojej kolekcji. Trzeba było,jednak przyznać,że miał piękne, czekoladowo-orzechowe oczy. Chętnie, by w nich utonęła. Były takie ciepłe... Lily !

Pełna różnych uczuć,zeszła na parter,na kolację.

Zagadnęła ją,wtedy mama :
- Lily,skarbie,pomożesz mi? Porozkładałabyś zastawę,a ja bym wszystko na stole,położyła.
- Oczywiście.
Jej mama uczyła w mugolskich szkołach języka polskiego. Była blondynką,o brązowych oczach. Petunia była taka sama,jak ona.

PUK,PUK !
- Petunio,to chyba Vernon,otwórz drzwi - krzyknął tata,z salonu,który był obok kuchni.
- Idę ! - podobizna pani domu,stanęła przed lustrem,poprawiała chwilę włosy i ubranie, po czym otworzyła drzwi,w których stał Vernon Dursley.
- Cześć, kochanie ! - krzyknęła Tunia,odbierając kwiaty i całując go w usta.
- Dobry wieczór,panie Dursley - powiedzieli rodzice,patrząc na zniesmaczoną Rudą,która bąknęła ciche : "Dobry wieczór".

Jedli dziś pieczone ziemniaki,udko kurczaka i surówkę. Wszyscy rozmawiali,poza Lily. Nie przepadała za wybrankiem siostry. Właściwie,to go nienawidziła. Nie wiedziała,dlaczego.Chcąc wydostać się,być z dala od siostry i jej chłopaka,wstała,wzięła talerze,pozmywała i ulotniła się,mówiąc " Pójdę się spakować".

Weszła do pokoju i zamknęła drzwi. Uff, w końcu. Wydostała się. Siadła na łóżku,zastanawiając się co robić. Kufer miała spakowany. Otworzyła klatkę, w której była Nicole. Nicole, to sówka Lily. Była piękna i dojrzała. Dokładnie znajdywała adresatów listu. Rozumiała Lily i dokładnie wykonywała polecenia. Dziewczyna pogłaskała ją,po główce.
- Nicole,już niedługo. Niedługo będziemy w domu. Znowu będziemy z przyjaciółmi : ja z Ann i Dorcas,a ty z Adele (sówką Ann ) i Mickiem,sówką Dorcas -włożyła ją do klatki,dając trochę karmy.

***

Nie mogła zasnąć. Myślała o przyjaciółkach, o Huncwotach,o magicznym świecie. Skupiła się na Jamesie. Mając w pamięci obraz jego twarzy,która nie zgasła,nie wyblakła*podczas wakacji,zasnęła,po trudnym dniu.  ***
Hej ;)
Co tam u Was?
  Jak podoba się Wam rozdział?
 Mam pomysły na nowe rozdziały. No,oczywiście,też mam wenę ^ ^Zaciesz :3
       Dziś grałam w The sims 3 i namieszałam w życiu biednych simów :C Oczywiście,namieszam i tu ^^  Bardzo,bardzo namieszam :D W następnych rozdziałach ( wybrany mam,ale dokładnie nie powiem :P ) James zbliży się do Lily ^-^ Kocham ich <333
        I love Jily ! ♥

* Tekst z piosenki Dawida Kwiatkowskiego " Na zawsze " ♥

                                                                                   Ja się żegnam,całusy :**
           


















3 komentarze:

  1. No heej! Powiem ci coś... PODOBA MI SIĘ! Bardzo fajnie się zaczyna :) I mam nadzieję, że bardzo fajnie to pociągniesz, więc będę cie odwiedzać!
    Jak chcesz to zapraszam też do siebie
    http://rudowlosa-lily.blogspot.com/
    http://dora-tonks.blogspot.com/
    http://heronlychance.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i taka mała rada, jedyną wadą jaką tu zobaczyłam to data. BŁAGAM ZMIEŃ JEJ KOLOR! :3 No i fakt, że tekst jest wypośrodkowany, tutaj nie jest to problem, ale przy dłuższych rozdziałach może już to przeszkadzać... :)

      Usuń
    2. Dziękuję za wszystkie rady ! Bardzo się cieszę,czuję się taka... Spełniona,to jest to słowo. Dziękuję,bucham szczęściem ! :D

      Usuń